002

Nie życzę nikomu wesołego jajka, ani mokrego dyngusa, za to mogę życzyć uśmiechu na co dzień, zdrowia i motywacji do pracy, bez względu na to czy jest dziś Wielkanoc czy najzwyklejsza niedziela. Po prostu zawsze bądźmy dla siebie życzliwi. Dodam dziś kilka zaległych zdjęć, coś z Gliwic jeszcze, coś z Chorzowsko-Katowickiego tripu, coś z piątkowego pleneru na suchej trawie. Skomentuję też mój świąteczny poranek, ot co.

***

Wszystko odbywa się bez słów. Martwa cisza, która swoje szpony wbija w krzyczące ego. Przerywają ją mechaniczne gesty, od czasu do czasu, wykrzyknienia w stronę najmłodszego domownika, który co chwilę, mało zgrabnie, acz skutecznie, urządzał sobie polowanie na martwą już ofiarę -szynkę wieprzową leżącą na całkiem nieźle zastawionym stole, z białym, już nie-takim-białym, obrusem. Cisza zdecydowanie była agresywnie wymowna. Zawierała w sobie wszystko to, co wyrażają najbardziej złożone zdania. Sama już nie wiem czy ból brzucha był wywołany jajkiem, czy raczej iście świąteczną atmosferą. Nie wiem jak u Was, ale u mnie "wesołe" święta się nie sprawdziły. Co innego w przypadku smacznego jajka. 








001

Dobre popołudnie. Stęskniłam się za tymi mordkami. Generalnie miło dziś było usłyszeć kilka słów, pośmiać się w towarzystwie tych dwóch, posiedzieć w brzydkich leszczynach, na brzydkich ławkach, przy brzydkim stole, ale to nie miało znaczenia. Aaa, lubię to. Jutro też będzie dobre. Rano bieganie, potem filmy. Dobre wolne, dooobre. Tak, smakuje mi.
***

Schować się. Pod kołdrę, pod ciężkie powietrze, wejść do dziury w ścianie, nasłuchiwać. Mieć nadzieje, że wczorajsze sny pozostaną nieuzasadnione. Z kubkiem nie zbyt gorącej herbaty i plastrem nie tak kwaśnej cytryny patrzę w sufit, w ścianę, w podłogę, w monitor, na zdjęcie, odbieram pocztę, mechanicznie, nie myśląc już przy tym w ogóle kolejny krok w pajęczej sieci www. Czego szukam. Wczoraj, dzisiaj, jutra. Odnaleźć sens wśród nadmuchanych niepokojem nocy jest trudniej, niż wejść na szczyt niemożliwego. Wolałabym czasem zamykać się z izolatce, ale tak, co by mnie od myśli odsunęła. Wszelkie tak, wszelkie nie, może, na pewno, gdyby, co jeśli, chyba, nie wiem, odeszłoby przynajmniej na moment. No może dwa, żeby porządnie wypocząć urlop od siebie samej gdzie w tle powiewać będzie słony zapach morza, do stóp wbijać się piasek, a głowa lekka odwracać się będzie i patrzeć w tę stronę, w którą właśnie będziesz szedł. Uwolnij mnie. Niech to wszystko schowa się przed Tobą i zostawi mnie w spokoju. Niech dni będę tylko nasze. Bez mojego złego ja.

 ...a teraz zgaś światła na ulicy, włożę małą czarną i szpilki, wyjdziemy na miasto, pójdziemy środkiem ulicy, zegarek utopię w pobliskiej rzece, a ty zatrzymasz dla mnie chwile, przybliżysz czym jest wszystko i zostaniesz już ze mną pod dachem naszych pragnień, tak, co deszcz nas nie dosięgnie.






gliwickie fotodziwaczenie

Lubię to miasto, serio. Lubiłam je już kiedyś, teraz lubię coraz bardziej. Dzisiejsze fotodziwaczenie ze Świstem, Kingiem, Martą i Mattem wypadło ekhem "spontanicznie". Aparatów więcej, niż ludzi, ot co.